sobota, 4 lutego 2023

Magda

 W chwili, gdy otworzyły się drzwi, ogarnęły ją wątpliwości. Chłód w jego oczach powiedział jej wszystko. Nie zmieniło się nic. Od kilku lat tkwili nadal w tym samym miejscu. I chociaż każdego dnia starała się tłumić głosy przeszłości, szepczące jej uparcie do ucha, nie mogła oszukać pamięci. Zrozumiała, że chociaż nie wiadomo jak będzie się trudzić, nie uda jej się wykasować wspomnień tamtych wydarzeń, które uwolniły jej oddech i dały nowy początek, ale komuś innemu złamały życie.

„Muszę to zrobić, pewnie ostatni raz. A potem na dobre zamknę ten etap”, pomyślała. Tak naprawdę ich historia od dawna nie pisała już nowych rozdziałów.  „Kolejnych też już nie będzie”, dodała w myślach.

Z wysoką uniesioną głową przyjęła lekki uśmiech, poprawiła opadającą apaszkę i odetchnęła głęboko, kiedy w progu stanął Igor.



- Cześć. Jak się masz? - odezwała się z udawaną pewnością.

- Cześć, Magda - odparł zaskoczony. Niedowierzanie, jakie malowało się w jego oczach trwało tylko krótką chwilę, bo zaraz potem jego spojrzenie zalała fala obojętności.

– Co ty tutaj robisz? - zapytał lodowatym tonem.

- Nie zajmę Ci wiele czasu. Przyszłam tylko…, sama tak dokładnie nie wiem, po co. Chyba zwyczajnie chwilę z tobą pobyć. Chciałam cię zobaczyć. Minęło już tyle czasu… - szybko usprawiedliwiła się Magda, uciekając spojrzeniem gdzieś w bok.

Igor zmierzył ją wzrokiem. Zamiast ciepłego, uśmiechniętego kiedyś człowieka, stał przed nią ktoś zupełnie inny. Obcy, zmarnowany przez życie i pełen dystansu. Po tamtym Igorze nie zostało już nic. I to ona była temu winna. To przez nią ich drogi nigdy nie spotkały się już na żadnym skrzyżowaniu.  On postanowił żyć w całkowitym odizolowaniu, a ona nie zrobiła nic, żeby temu zapobiec. Nie chciała dłużej żyć przeszłością, a Igor był jej głównym elementem. Nie zawalczyła o ich relacje. Odpuściła, wybierając własną wygodę.

Dziś byli zupełnie innymi ludźmi. Mogli minąć się na ulicy, nie obdarowując się choćby jednym spojrzeniem. Wszystko się zmieniło.

- To niewiele masz mi do powiedzenia. Tylko tyle? Po tylu latach? - Igor nieznacznie podniósł głos, ale nie dało się nie słyszeć tej goryczy, jaka przebijała z każdego słowa, a którą tak bardzo starał się ukryć. Stała w progu wiedząc, że Igor nie zaprosi jej do środka.

- A co mam ci powiedzieć? Czy nie wszystko zostało już wyjaśnione? Chyba nie ma już nic więcej do dodania. Dziękuję za to, co dla mnie zrobiłeś. Będę ci wdzięczna do końca życia. Uratowałeś mnie – przyznała szczerze. Z każdą chwilą czuła, jak dużo kosztowała ją ta rozmowa i sam fakt ponownego spotkania. Zaczęła wątpić, czy dobrze zrobiła, przychodząc tutaj. - Nie wracajmy już do tego, Igor. Było, minęło. Po co znowu to rozgrzebywać? Musimy iść dalej.

- Rozgrzebywać? - zapytał z niedowierzaniem. - Tamta historia zmieniła całe moje życie, a dla ciebie to zwykłe rozgrzebywanie starych spraw? Aż tak niewiele dla Ciebie znaczyłem? - w jego oczach zobaczyła żal. - Magda! Do cholery! To nie była kradzież czekoladowego batonika w osiedlowym sklepie! – miał wielką ochotę mocno potrząsnąć tą dziewczyną, żeby wreszcie się obudziła i przejrzała na oczy. Zrezygnował. Nie miał już do niej żadnego prawa. Nic ich już nie łączyło poza tajemnicą z przeszłości. I to bolało go najbardziej. Stracił ją. Od dawna chciał już tylko zapomnieć. Przepracować wszystko w sobie. Wytłumaczyć, że wtedy był jej jedynym ratunkiem. Że nie było innego wyjścia. I kiedy miał nadzieję, że w końcu mu się udało, ona znowu staje w jego progu z tymi cholernymi wspomnieniami i jakby nigdy nic otwiera drzwi, które on od dawna starał się zamknąć. Bóg jeden wie, ile wyrzeczeń go to kosztowało.

Teraźniejszość zbudował sobie sam. I dla Magdy nie było już w niej miejsca.

W jednej chwili lata jego starań szlag trafił.

- Ale masz rację. Chyba rzeczywiście nie mamy już o czym rozmawiać. Nie żałuję tego, co się stało, co zrobiłem. Wtedy to wydawało się być jedynym, rozsądnym wyjściem – smutek w jego głosie był aż nadto słyszalny – Czy tak samo zrobiłbym dzisiaj? Nie wiem. Chyba nie.

Patrzyła na człowieka, który kiedyś był jej bliski. Uratował ją w momencie, kiedy już straciła wiarę. Podarował jej oddech i nadzieję na nowe, lepsze życie. Ona odzyskała wolność, ale jego to złamało. Nigdy potem nie był już tym samym człowiekiem. I między nimi wszystko się zmieniło. Tamtego dnia skończył się ich wspólny świat.

- Igor, to nie ma sensu. Musisz zapomnieć. Musisz zacząć w końcu żyć własnym życiem. Nikt tego za ciebie nie zrobi. Zostaw przeszłość za sobą. Nikomu ona teraz nie pomoże - jeszcze raz spróbowała trafić do jego rozsądku.

- Nie wiesz o czym mówisz, Magda. To tak nie działa. To wszystko nadal się za mną ciągnie. Każdej nocy tamte obrazy tańczą przed moimi oczami. Za każdym razem próbuję je z siebie wyszarpać, ale minęło już tyle czasu, że zakorzeniły się gdzieś głęboko we mnie i przestałem wierzyć, że jeszcze kiedyś się od nich uwolnię - odparł zrezygnowany. – Staram się żyć normalnie, ale to wszystko to tylko pozory. Każdego dnia zakładam maskę, by ukryć przed ludźmi to, jakim człowiekiem się stałem. Nie wiem, ile jeszcze uda mi się żyć w takim kłamstwie.

- Wiem, że to wszystko jest dla ciebie bardzo trudne, Igor. Ale nic nie da rozdrapywanie i analizowanie wszystkiego od nowa. To po prostu niczego już nie zmieni. Ja staram się zapomnieć i mam nadzieję, że kiedyś mi się uda. Bardzo bym tego chciała - szepnęła z nadzieją.

Igor patrzył, jakby widział przed sobą zupełnie obcą osobę. Nie mógł uwierzyć w to, co słyszał. Teraz, z perspektywy czasu, dostrzegł, że - z ich dwojga - to on zapłacił najwyższą cenę. Na własne życzenie. O nic go przecież nie prosiła, nie namawiała do niczego. To on zdecydował. Tylko dlaczego mimo tego, miał do niej żal?

- I życzę Ci tego z całego serca – westchnął. -  Ale nie łudź się, Magda. Przeszłość nigdy nie daje o sobie zapomnieć. Przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie i wywraca nasze życie do góry nogami. W porządku. Już nigdy więcej nie będziemy o tym rozmawiać. Dlaczego? Bo to jest nasze ostatnie spotkanie. Twoja obecność niczego mi nie ułatwia. Dlatego przerwijmy to właśnie teraz, w tym momencie. Obojgu nam wyjdzie to na dobre, zobaczysz.

 Magda zdała sobie sprawę, że Igor właśnie wyrzuca ją ze swego życia. Bolało, chociaż wiedziała, że ich historia skończyła się dawno temu i żadna wspólna przyszłość nie miała już racji bytu.

- Jestem pewny, że pewnego dnia wszystko do nas wróci ze zdwojoną siłą. Bo nic tak naprawdę nie zostało zakończone. On przecież nadal gdzieś tam jest, pamiętaj o tym. Kiedyś wszystko wypłynie. Ty będziesz bezpieczna, a ja już nigdy nie zaznam spokoju. Już zawsze będę oglądać się za siebie.

Cicho zamknął drzwi. Tego Magda się nie spodziewała. W ogóle miała nadzieję na inny przebieg tego spotkania. Co prawda, nie liczyła na lampkę wina przy ciepłym kominku ani nawet na mocną kawę, a mimo to oczekiwała po prostu więcej normalności. Cóż, musiała przyjąć wszystko takie, jakim było. Doskonale Igora rozumiała. Nie mogła mieć do niego pretensji. Ona pewnie na jego miejscu zrobiłaby dokładnie tak samo. W jednym miał rację. Karma zawsze wraca. Prędzej czy później. Przychodzi taki dzień, kiedy trzeba zapłacić za swoje czyny. I wtedy przestajemy mieć wpływ na cokolwiek. Z pokorą musimy przyjąć wszystko, co daje nam los. Bo szarpanie się z nim i jakakolwiek walka niczego już nie poprawi.

Jej karma odezwała się zdecydowanie za szybko. I jak mówił Igor, wywróciła wszystko. Po to właśnie było to spotkanie. Ich ostatnie. Żeby się pożegnać. I dać mu wreszcie spokój, którego od dawna potrzebował. Żeby na zawsze zamknąć pouchylane jeszcze drzwi. Kiedyś zrozumie, że nie mogła inaczej. Że ich spotkanie, które otworzyło w nim ranę przeszłości, nie było jej kolejnym kaprysem. Nie mogła powiedzieć mu prawdy. Zresztą i tak niczego by ona już nie zmieniła.

Odetchnęła z ulgą, że wystarczyło jej sił, by przed końcowym przystankiem zrobić wszystko, co było trzeba. Miała tylko nadzieję, że Igor kiedyś wybaczy jej to, że przez jej błędy, ich miłość i dotychczasowe życie zostało wystawione na próbę. I że nie było możliwości zdać tego egzaminu.

- Żegnaj braciszku… Przepraszam - cicho szepnęła do zamkniętych drzwi, ale Igor nie miał już szansy tego usłyszeć.


Iwona Furmaga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Życie tak szybko mija...

  Życie tak szybko upływa. Za szybko, jak dla mnie. Ale nie mnie oceniać zamysł Wielkiego Zegarmistrza, widocznie jest w tym zamierzony sens...